wtorek, 2 sierpnia 2011

August Underground reż. Fred Vogel





Co powiedział Goethe? „Nie wyobrażam sobie zbrodni, której bym w pewnych okolicznościach nie popełnił”? Uaktualnijcie to - „Nie wyobrażam sobie zbrodni, która by mnie jakoś nie fascynowała” - i macie nasz świat.
                                                                                        Jonathan Carroll
                      
Cytat z powieści Jonathana Carrolla wydaje się w doskonały sposób opisywać stosunek współczesnej popkultury do zbrodni. W przeznaczonych dla masowego odbiorcy filmach odnaleźć możemy jej obraz spreparowany  na użytek obżerającej się popcornem widowni, która z fascynacją przygląda się podrzynaniu gardeł.  Dzięki takiemu właśnie podejściu, seryjny morderca funkcjonuje w powszechnym wyobrażeniu jako bohater z plakatu: przystojny lub po prostu charakterystyczny, w szczególny sposób pociągający i  intrygujący.  Jego czyny, choć zwyczajnemu człowiekowi wydają się odrażające, podniecają jednak wyobraźnię. Krwawe morderstwo ukazane na ekranie przestaje być bowiem zwykłą jatką, a staje się otoczonym aurą tajemnicy rytuałem dla wybranych, szczególnego rodzaju sztuką. 

Wszystko to sprawia, że także prawdziwi mordercy zostają otoczeni kultem i zyskują grono oddanych fanów. To zbiorowe szaleństwo osiągnęło swe apogeum w Japonii, w której Issei Sagawa po opuszczeniu kliniki psychiatrycznej uzyskał status gwiazdy: wydał swoją biografię, w której opowiada o tym, co skłoniło go do zabicia i zjedzenia młodej Holenderki,  pisuje do różnych pism, a także zapraszany jest do programów telewizyjnych. Co warte podkreślenia, jego osoba nie spotyka się ze szczególnym potępieniem czy ostracyzmem. Nawet ludzie ze zdziwieniem i niesmakiem traktujący medialny szum wokół Sagawy mają go przede wszystkim za ekscentryka, a nie zbrodniarza, którego należałoby odizolować od społeczeństwa.

W świetle tych faktów dziwić powinno, iż August Underground wzbudza tak wielkie kontrowersje, oburzenie i odrazę. Dlaczego widownia bombardowana ze wszystkich stron filmowymi opowieściami o seryjnych mordercach w tak emocjonalny sposób reaguje na obraz Vogela? Moim zdaniem, przyczyną tego nie jest treść filmu, ale jego forma. 

August Underground imituje film snuff nakręcony przez mordercę- wspólnika postaci, którą widzimy na ekranie. Dlatego też obraz jest niejednokrotnie rozmyty, rozedrgany. Kadry sprawiają wrażenie przypadkowych. Dodatkowo, zarówno zbrodniarz jak i jego ofiary nie przypominają znanych z popularnych produkcji lalek przeznaczonych do oglądania i podziwiania, wykonanych z plastiku przedmiotów, których brzuchy zawsze są doskonale wyrzeźbione, a twarz pozostaje matowa i piękna nawet w chwili śmierci. To zwykli ludzie, nieszczególnie atrakcyjni, z nadwagą, obwisłym biustem i rozstępami na brzuchu. Efekt naturalizmu wzmocniony zostaje przez całkowity brak muzyki. Istotny jest także fakt, że August Underground nie posiada wyraźnie nakreślonej fabuły, ale stanowi zlepek  pozornie przypadkowych ujęć: scen tortur, zabijania, ćwiartowania zwłok, ale także migawek z codziennego życia bohatera. 

Wszystkie te formalne chwyty rozbijają romantyczny wizerunek seryjnego mordercy i jego czynów, z którym do czynienia mamy w kinie popularnym. Przekroczenie schematu skutkuje dezorientacją widowni, która zamiast wziąć udział w dobrze znanym,  przyjemnym spektaklu, który (choć za każdym razem nieco inny)  odbywa się według ściśle określonych reguł, zderzona zostaje ze zbrodnią w stanie czystym bez zwyczajowych upiększeń. Stąd też epitety ohydny, odrażający i chory, które pojawiają się często w wypowiedziach na temat tego filmu. 

August Underground nie jest oczywiście pierwszym (również nie drugim czy dziesiątym) obrazem, który dokonuje transgresji wobec głównego nurtu kina, czy ukazuje przemoc w tak bezpośredni i naturalistyczny sposób. Jednak na tle podobnych produkcji wyróżnia się pozytywnie. Z pozoru przypadkowe sceny układają się w spójną całość, stopniowo budując napięcie i wciągając widza w świat zbrodni, przykuwając go do ekranu i hipnotyzując. Przy tym, w mojej opinii August Underground nie jest jednym z tych filmów, które poprzez nadmierną ekspozycje przemocy sprawiają, że oglądający uodparnia się na nią. Wprost przeciwnie, ze względu na sugestywny klimat i wykreowany w dziele chaos porusza także i tych widzów, którzy uważają się za odpornych na tego rodzaju obrazy. Dlatego też, pomimo tego, że nie jest to dzieło wybitne, to uznać je należy za zdecydowanie warte obejrzenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz